Camille Saint-Saëns - I Koncert wiolonczelowy a-moll op. 33
Gustav Mahler - Sinfonie Nr. 5
Koncert poprzedzony trzydziestominutowym wykładem wprowadzającym w wykonywane utwory. Wykład rozpocznie się o godz. 18:00 w sali kameralnej. Poprowadzą go studenci Wydziału Edukacji Muzycznej Akademii Sztuki w ramach projektu Akademia Słuchania – wspólnej inicjatywy Filharmonii i Akademii. Wstęp bezpłatny dla osób posiadających bilet na koncert.
Po wspaniałym recitalu, który dał w naszej złotej sali w 2017 roku Mischa Maisky – jeden z najwybitniejszych wiolonczelistów naszych czasów – zagra dla Państwa ponownie, tym razem jednak wspólnie z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii w Szczecinie.
Mischa Maisky jest jedynym wiolonczelistą na świecie, który tej sztuki uczył się zarówno u Mścisława Rostropowicza, jak i Gregora Piatigorskiego. Od ponad 30 lat nagrywa dla najbardziej prestiżowej wytwórni Deutsche Grammophon, w której ukazało się już 35 jego albumów zarówno solowych, jak i z najlepszymi orkiestrami świata. Maisky, wiolonczelista najwyższej światowej klasy, regularnie współpracuje i współpracował z największymi muzykami naszych czasów, jak chociażby: Martha Argerich, Lorin Maazel, Daniel Barenboim, Gustavo Dudamel czy Lang Lang, by wymienić tylko kilkoro z nich.
Tego wyjątkowego wieczoru Maisky wraz z naszą Orkiestrą zagra dla Państwa Koncert wiolonczelowy nr 1 a-moll op. 33 francuskiego kompozytora Camille’a Saint-Saënsa (1835-1921). Gdy Saint-Saëns komponował swój pierwszy koncert wiolonczelowy w listopadzie 1872 roku, miał 37 lat i choć we francuskich kręgach muzycznych był wysoko ceniony, nie napisał jeszcze żadnego z utworów, z których jest dziś najbardziej znany (jego słynny Karnawał zwierząt powstał dopiero czternaście lat później). Nie do końca wiadomo, skąd nagle pojawiło się u Saint-Saënsa zainteresowanie wiolonczelą. Niektórzy biografowie sugerują, że był nią zachwyt nad brzmieniem tego instrumentu po uprzednio skomponowanej przez niego sonacie (kompozytor był wtedy pogrążony w żałobie po śmierci bliskiej krewnej). Saint-Saëns uległ całkowicie czarowi głębi ciemnych tonów wiolonczeli, ale także jej nadzwyczajnym możliwościom brzmieniowym. Efektem był koncert wprost nadzwyczajny! Tuż po premierze utworu w 1873 roku znany z ostrego pióra brytyjski krytyk Sir Donald Francis Tovey napisał: Oto jest koncert na wiolonczelę, w którym instrument solowy prezentuje każdy rejestr brzmieniowy bez najmniejszej trudności w przeniknięciu orkiestry. Zaś wielu kompozytorów, w tym Szostakowicz i Rachmaninow, uważało go za najwspanialszy koncert wiolonczelowy, jaki słyszał świat. Ale uwaga: Saint-Saëns złamał tu klasyczną trzyczęściową konwencję. Stworzył koncert składający się z jednej, wykonywanej bez przerw, części, zbudowanej z trzech różniących się od siebie sekcji, przez które jednak przeplatane są powiązane ze sobą muzyczne pomysły.
Drugą część wieczoru wypełni jedna z najsłynniejszych symfonii Gustava Mahlera (1860-1911) – Symfonia nr 5. Spopularyzowana niedawno przez głośny film Tár z Cate Blanchett w roli charyzmatycznej dyrygentki, „piątka” Malhera jest dziś być może najbardziej emblematyczną symfonią wielkiego austriackiego kompozytora. W powszechnym mniemaniu największe dzieła muzyki, a może i sztuki w ogóle są zwykle owocem wielkiego cierpienia ich twórcy. Jeśli tak jest, to ta symfonia jest chlubnym wyjątkiem od tej reguły. Zrodziła się bowiem z miłości i to spełnionej miłości! W listopadzie 1901 roku Mahler poznał Almę Schindler, córkę malarza Emila Jacoba Schindlera, uważaną za jedną z najpiękniejszych kobiet Wiednia. Mahler miał 41 lat. Romans rozkwitł. Pobrali się w marcu, a w listopadzie zostali rodzicami. Pierwsze wspólne lato (1902) spędzili w Maiernigg w wiejskim domu Mahlera nad jeziorem Wörthersee w południowej Austrii. I to właśnie wtedy pośród szczęścia nowożeńców powstała Symfonia nr 5. Ale nie jest ona muzycznym portretem romantycznej idylli. Do jej najbardziej rozpoznawalnych motywów należy solo na trąbce otwierające pierwszą część utworu motywem rytmicznym przypominającym początek V Symfonii Ludwiga van Beethovena. Być może Mahler chciał pokazać, że w tym, co stare, należy poszukiwać ziarna tego, co nowe. Bo jego piąta symfonia pod wieloma względami jest utworem rewolucyjnym, tak jak były nimi w swoim czasie symfonie Beethovena. Mahler doskonale rozumiał, że ten utwór wkracza na nowe muzyczne terytoria. Zdawał też sobie sprawę, że zrozumienie jego muzycznych innowacji zajmie słuchaczom trochę czasu. Pisał do swojej ukochanej Almy przed premierą: Och, gdybym tylko mógł ogłosić ją światu pięćdziesiąt lat po mojej śmierci!.
Najsłynniejszą częścią tej symfonii jest część czwarta – Adagietto. Ponoć jej początek jest melodią do miłosnego wiersza, który kiedyś Mahler napisał dla Almy. Jeden z największych dyrygentów wszech czasów – Herbert von Karajan – powiedział kiedyś: Słuchając symfonii, zapomina się o czasie. Dobre wykonanie „piątej” Mahlera to przeżycie zdolne odmienić człowieka. Fantastyczny finał niemal zmusza do wstrzymania oddechu.
Fragment Koncertu wiolonczelowego nr 1 a-moll op. 33 Saint-Saënsa w wykonaniu Mischy Maisky’ego i Israel Philharmonic Orchestra pod batutą Omera Meiry Wellbera: